Piotr Kanarek
Wszyscy to na pewno dobrze już od dawna wiecie,
Że jest bardzo niespokojnie na tym naszym świecie.
Bo już przecież od początku, za biesa namową,
Ludzie zamiast kochać bliźnich – walczą wciąż ze sobą.
Ziemia, władza i pieniądze - to wojen powody,
Chociaż, również inne sprawy są kością niezgody.
Więc jeżeli przez ciekawość chcecie się dowiedzieć,
Ja o innej wielkiej wojnie chcę wam opowiedzieć!
O tej wojnie wszyscy mówią, słychać ją dookoła,
Trąbią o niej coraz częściej internet i szkoła,
Głośno o niej grzmią Kościoły, donoszą gazety:
Z mężczyznami na tej wojnie wojują kobiety!
Już zwaśnione z sobą strony zwarły w walce szyki,
Jatka dawno się zaczęła, wkoło słychać krzyki.
Jedna strona, drugą stronę publicznie obwinia,
Że: kobiety są przewrotne, a facet to świnia!
W walce dzikiej, obie strony wykazują męstwo,
Dawno nie ma tu litości i trup pada gęsto.
Z lewej, oddział feministek mężczyzn atakuje,
Z prawej, dziki męski zagon kobiety szturmuje.
Oczy czujne i uważne już się wrogiem sycą,
Ogień w ciałach rozpalają, serca już skowyczą.
Już dłoń z dłonią się zmagają w tej zawziętej walce,
Tors i pierś się spotykają, sczepiają się palce...
Biją się dwie armie wrogie, lecz wiedzą to dzieci,
Że gdzie dwóch się z sobą bije, tam... korzysta trzeci!
Więc na pole walki zstąpił, wśród strzałów i dzwonów,
Figlarz Amor, z łukiem w ręku, wraz z armią Hormonów!
Więc ten Amor, co to w łuku mistrzem jest nad mistrze,
Swe ofiary okiem pewnym już wybiera bystrze.
I posyła z łuku strzały na prawo i lewo,
(Choć czasami trafi strzałą, nie w serce, lecz w drzewo).
Wrze dookoła ostra bitwa, a Amor szalony,
Już posyła w pole bitwy tajną broń: Hormony.
Te rozkazu usłuchały i choć jest ich mało,
Tak jak powódź wnet zalały wszelkie żywe ciało.
A że hormon to potęga, prawda to, niestety,
Więc na widok męskich torsów mdleją już kobiety.
I mężczyznom mocnym przecież (chociaż to wstyd srogi),
Przed urodą słabszych kobiet drżą już mocne nogi.
Więc niektórych wojujących ogarnęła wola,
By po cichu, w parach, nawiać z bitewnego pola.
I wzajemnie leczyć rany, co w tej wojnie srogiej,
Otrzymali jako cięgi od armii im wrogiej.
Teraz sami, odprężeni i bardziej normalni,
Omawiają wspólnie rozejm... w zaciszach sypialni!
Z pola bitwy przez Amora podstępnie wygnani,
Wiedzą już, że w owej bitwie są tylko przegrani!
P.S.
Chociaż bitwa za oknami, to w alkowy ciszy,
Mało kto się nią zajmuje, nikt jej już nie słyszy.
Więc po cichu jednak wierzę, że nadzieję mamy,
Póki w bitwie walczy Amor razem z hormonami!
Pamiętajmy jednak wszyscy (prawda to nie nowa),
Że hormony to sukcesu jedynie połowa.
Bo w stosunkach damsko-męskich - wcale nie żartuję,
O sukcesie, już od wieków... głowa decyduje!